poniedziałek, 3 marca 2014

Kurwa



 
W życiu każdego człowieka przychodzi wreszcie ten moment, kiedy zdaje sobie sprawę, że świat bez tych pięciu zwykłych liter, zlepionych w osobliwą całość, nie miałby sensu. Kurwa jest dla mnie wartością samą w sobie. Tracę bez niej orientację i gubię się w skomplikowanej, aż zanadto rzeczywistości. Gdy jestem szczęśliwy, mówię – ooo kurwa. Gdy się wkurwiam, krzyczę – kurwaaa! Bez względu na to, co czuję i jakie emocje mi przy tym towarzyszą, kurwa wyczerpuję potrzebę werbalizacji myśli do maksimum.
Zacznijmy od początku. Kurwa budzi ciekawość. Zawsze budziła. Dzieciństwo nauczyło mnie tego, że tam gdzie jest kurwa, z reguły dzieje się coś intrygującego. Rodzice najpierw przeklinają, a dopiero później orientują się, że ich pięcioletnie dziecko słyszy o wiele więcej niż sami by tego chcieli. Niby uparcie twierdzą, że powtarzanie „takich” słów jest brzydkie, ale jednocześnie wysyłają do ciebie uśmieszki (zwłaszcza ojcowie), które budzą pewne wątpliwości. Kurwa zaczyna ci się podobać coraz bardziej i nie potrafisz o niej zapomnieć. Nawet gdybyś chciał – a nie chcesz, bo po co zapominać o fajnych słowach – ktoś zawsze ci o niej przypomni. Twój wokabularz właśnie został zaktualizowany.
Kurwa jest niczym garnitur szyty na miarę każdej sytuacji. Nie znam drugiego, tak uniwersalnego i jednocześnie niepowtarzalnego – co wzajemnie się wyklucza – słowa. Zdziwienie, rozczarowanie, satysfakcja – wszystko dostaje kwitek barwnej kurwy. Wystarczy odpalić YouTube i zobaczyć wpadkę Mellera przy drugim śniadaniu. Jedna, mała, przypadkowa kurwa. Meller – strach (powiedziałem to czy nie powiedziałem). Materna – niepohamowana radość. Jakby czekał na tę kurwę całe życie. Reszta studia – zdziwienie i dezorientacja.
Chcesz więcej? „Kocham cię, kocham, wciąż cię kocham kurwa i nie znam już innych słów”. Bo nie kocha się tak troszkę, kurwa!
Słownik bez kurwy jest niewiarygodnie ubogi. Jak wyrazić swój ból i frustrację, gdy po raz enty wywołuję III wojnę światową, miażdżąc najmniejszy palec stopy o krawędź nocnej szafki? – No żesz kurwa, ja pierdole!
Lapidarne mistrzostwo.
Tego, że kurwa jest słowem używanym najczęściej, nie trzeba nikomu powtarzać. Wyjdź na ulicę i zapytaj. Pasikowski powie ci zresztą to samo. Kurwa jest ze mną od lat i oby nigdy nie musiała mnie opuszczać. Przywiązałem się do niej. Lubię moją kurwę i wiem, że to relacja dwustronna. Obawiam się jednak, że gdyby pewnego dnia jej zabrakło, naród zamilkłby na wieki. Współczesna komunikacja międzyludzka stoi i nie zamierza schodzić z tego słowa.

Kurwa pasuje do każdego i wszystkim daje jednakowo dużo szczęścia. Kurwa nie zazdrości, nie szuka poklasku i nie unosi się pychą. Nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Jest, a nie bywa. Kurwa jest odpowiedzią na wszystko.

4 komentarze:

  1. Coś w tym jest, ale zdecydowanie pasuje tylko do facetów. I to nie wszystkich! Bo dziewczynie z "kurwą" nie do twarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiem się nie zgodzić. Z 'kurwą' nikomu nie jest do twarzy. Także mężczyzno - nie łudź się, że płeć Cię w jakiś sposób usprawiedliwia. Jeśli potrzebujesz usprawiedliwienia, bo dla mnie używanie 'kurwy' jest zupełnie naturalną sprawą - bez względu na płeć, status, pochodzenie. Ot taki tam mój mały dżęder. Nie ufam ludziom, którzy nie używają soczystych 'kurw'. Gdzieś przecież te emocje w nich się kumulują. Aż strach pomyśleć gdzie. ;-) Pozdro!

      Usuń
  2. nieznamjej03 marca, 2014

    Kurwaaaa komin!

    OdpowiedzUsuń