wtorek, 11 lutego 2014

Call me Lu!



Jak wiele imion diabła przychodzi wam do głowy? Według moich obliczeń jest tego… dużo! W książkach, zapiskach, wierzeniach, a jeszcze więcej w filmach. Los chciał, że kilka bezsennych nocy spędziłem ostatnio przed ekranem komputera, oglądając różnorakie produkcje. Lepsze i gorsze - różne. Elementem łączącym większość z nich był diabeł. Ale nie byle jaki rogacz, dławiący się dymem i tupiący kopytkiem, lecz flirtujący ze śmiertelnikami intrygant. Inteligentny gracz, znający się na swym fachu. Są cztery takie kreacje, które powinniście zapamiętać.


Louis Cyphre – Angel Heart

To wyrafinowany arystokrata i wielbiciel miejsc religijnego kultu. Przewrotny smakosz ludzkich dusz. Postać, która zniewala charyzmą. W ’87 roku Robert De Niro stał się dzięki niemu twarzą zła. Diabeł to nie tylko ogień i siarka, to także, a może przede wszystkim klasa. Dobrze skrojony garnitur, krawat i wianek pięknych kobiet. To czego nie widać na pierwszy rzut oka, staje się silną bronią w rękach takiego eksperta.

Szatan – Constantine
Lucyfer nie rozwinął tu skrzydeł. Nie miał na to po prostu czasu. Peter Stormare zrobił jednak co mógł, by kreacja diabła została zauważona i co ważniejsze, zapamiętana. Moim zdaniem? Udało się! Demoniczny wyraz twarzy w połączeniu z (rzadko spotykanym wśród władców ciemności) białym garniturem, świetnie wbił się w klimat filmu. Odrobinę zbzikowany Lu robi porządek ze swoim synem, a także z Gabrielem, któremu pomyliły się życiowe role. Bezapelacyjne miejsce na podium.

John Milton – The Devil's Advocate
Człowiek jest próżny. Zawsze był. Podobno tę właśnie cechę, diabeł lubi w nas najbardziej. Jest plastyczna. Daje możliwości, a co za tym idzie, kontrolę. Al Pacino jest diabłem, któremu trudno odmówić. Poszedłbym nawet o krok dalej i powiedział, że jemu zwyczajnie nie można odmówić. Wystarczy kilka sekund, by jego zdanie miało ogromny wpływ na twoje życie. To mentor, który pokazuje korzyści, wynikające z posiadania danej wszystkim ludziom wolnej woli. Pociągając w niezwykle wyważony i zgrabny sposób za sznurki, manipuluje każdym z osobna. Utalentowany mówca, orator wielbiący swoje własne wystąpienia. Niejednokrotnie perwersyjny. Flirciarz z szelmowskim uśmiechem.

Mr.Nick – The Imaginarium of Doctor Parnassus
Mój ulubiony, jeżeli mogę tak powiedzieć o diable. Dżentelmen. Facet z zasadami, które rozumie tylko on. Tajemniczy i uwodzicielski towarzysz Parnassusa. Hazardzista, który uwielbia czerpać przyjemność z dobrodziejstw świata, a przede wszystkim z ludzkich słabości. Siedem grzechów głównych cytuje z pamięci, dokładając do listy swoje ulubione grzeszki człowieka. Bajkowa opowieść bez Pana Nicka straciłaby duszę. Kto oprócz niego zdobywa widza tak silnym i wyrazistym charakterem? Cwaniak, który nigdy nie odpuszcza, mając w zanadrzu plan B,C i D. Hochsztapler i prestidigitator w ludzkiej wyobraźni.
Zdjęcia: tu, tu, tu i jeszcze tu i tam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz