Albo nie! Nazwijmy sprawę po imieniu.
Nie
żaden artystyczny nieład, tylko zwyczajny burdel. Brak jakiegokolwiek
uporządkowania, który spowodowany jest nieobecnością zaledwie kilkudziesięciu
sklejonych ze sobą kartek formatu A5. Tak, chodzi o kalendarz. Stary, zapisany
jak cholera skończył się ponad dwa tygodnie temu, a z kupnem nowego mam nie
lada problem. Nie mogę znaleźć takiego… no! Wiecie o co mi chodzi. W tym
wypadku nie pozwolę sobie na żadne niedopowiedzenia. Musi być elegancki, ale i
funkcjonalny. To będzie trudne.
![Więcej...](file:///C:/Users/Adrian/AppData/Local/Temp/msohtml1/01/clip_image001.gif)
OFICJALNY
KOMUNIKAT DO PRODUCENTÓW KALENDARZY:
Zróbcie
coś z tym!
Jestem
wybredny. Ale umówmy się, kalendarz to tak naprawdę jedna z ważniejszych rzeczy
jaką nosicie w torebce, torbie czy plecaku. Nie jest „Polityką”, którą kupicie
i po tygodniu włożycie do szafy, jako uzupełnienie skrzętnie gromadzonej
kolekcji. To inwestycja na 365 dni. W moim przypadku na jedyne 349. Cóż…
Najczęstsza
wada jaką spotykam w kalendarzach dostępnych na rynku to brak odpowiedniej
ilości miejsca na notatki. Nabadźganych tych dni na kupę chyba z milion i weź
się tu człowieku zmieść z planem na cały dzień. Kabaret Moralnego Niepokoju już
przyciaśniał hasła w krzyżówce ile się dało, ale ja nie zamierzam zmniejszać
rozmiaru czcionki do ósemki. Szanujmy się, jak już mam wydać te trzydzieści
złotych na kalendarz, niech będzie zrobiony z głową.
No
właśnie, trzydzieści złotych. Dla studenta to kilka naprawdę tłustych dni
życia, jeżeli chodzi o jedzenie, albo standardowe 0,7, które pęknie na
zbliżającej się imprezie. Wydatek w tych trudnych uczelnianych warunkach
niemały. Może zatem wybrać opcję DIY? Zainwestować dyszkę i puścić wodzę
fantazji, robiąc coś oryginalnego. Z jednej strony, jedyny taki egzemplarz na
świecie, z drugiej zaś, jeżeli coś nie wyjdzie? Mieszko I spisany na straty. To
zawsze boli.
Bez
kalendarza funkcjonuje się naprawdę trudno. Wiedzą to doskonale ci, którzy w
ciągu dnia robią siedem tysięcy rzeczy, spotykając się z milionem ludzi. Tu
telefon, tam mail, a jeszcze na kawę obiecałem wyskoczyć. Kto by to spamiętał?!
Backup w razie co zawsze się przyda!
Ponarzekałem
sobie i uciekam. Może jutro w końcu coś znajdę.Foto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz